piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 2

2)  Inne wspomnienia to tylko głupia wyobraźnia na temat tego jak mnie lubiano... 



 Wszedłem jako pierwszy do mieszkania. Od razu skierowałem się do mojego pokoju, wyjąłem spod łóżka dwie walizki do których zacząłem wrzucac swoje ubrania oraz inne drobiazgi. Samotna łza pociekła po moim policzku, otarłem ją gwałtownie. Wyjałem z kieszeni telefon komórkowy na którym wysłałem krótkiego esemesa do rodziny, że wracam dzisiaj pierwszym lepszym samolotem. Pewnie już dowiedzieli się o moim postanowieniu z mediów, ale wolałbym gdyby dowiedzieli się tego ode mnie, że jestem tego pewien na sto procent.
 Z bagarzami zszedłem na dół. Musiałem narobic okropnego hałasu skoro wszyscy stali z skwaszonymi minami. Jęknąłem cicho kiedy podszedł do mnie Liam i mocno uściskał, widziałem w jego oczach łzy, jednak zapewne nie chciał okazac słabości. Kiwnąłem w strone Harrego z którym nie koniecznie byłem związany, z Zayn'em przybiłem piatke, a z Lou przytuliłem się, powiedział, że odwiezie mnie na lotnisko, wiec jeszcze będe się mógł z nim pożegnac. Co do Danielle i Eleanor.. obie przytulały się do siebie i płakały. Posłałem im słaby uśmiech po czym opuściłem dom. Reporterzy nie mieli wtępu na naszą ulicę, co chociaż trochę pozwoliło mi zapomniec o tym kim jestem. 

 Nałożyłem w drodze do samochodu swoją czerwoną bluze, walizki włożyłem do bagarznika, ostatni raz spojrzałem na dom.
 Duży, biały. 

  Tyle pragnę zapamiętac z niego. Inne wspomnienia to tylko głupia wyobraźnia na temat tego jak mnie lubiano. 
-Rozmyśliłeś się? - spytał Louis dotykając mojego ramienia, w jego oczach było widac, że będzie za mną tęsknił
-Nie. Postanowiłem, że odejde, tak będzie najlepiej.
  Otarłem łeze która spłyneła samotnie po moim policzku. 

  Mullingar, hrabstwo Westmeath w środkowej Irlandii. 
  Taksówka zabrała mnie spod lotniska do mojego domu. Tego żółtego który wyróżniał się od innych, tego z pomrańczowymi dachówkami, tego który ogródek był wyłożony ciemnymi puzlami prowadzącymi aż do metalowej furtki. 
  Zadzwoniłem na dzwonek. Nikt nie schodził, nie było słychac żadnych odgłosów. Postawiłem walizki przy drzwiach i poszedłem zobaczyc czy jest ktoś na ogrodzie – brak. Zapewne Greg siedzi u tej swojej dziewczyny a matka z ojcem gdzieś wyszli. Jęknąłem. Walizki schowałem w altanie, wyjąłem z plecaka pare drobnych i gitare, następnie udałem się w kierunku parku. 

 Usiadłem na ławce, z pokrowca wyjąłem instrument który zacząłem stroic. Ludzie przechodzili obok mnie obojętnie, nawet nastolatki. Cieszyłem się, że w końcu skończyłem z One Direction, ale równierz tęskniłem. Niby jestem tutaj od dwóch godzin a czuje się jakbym był już tutaj dwa lata. 
 Z gitary wydobyła się cicha melodia do piosenki zespołu. Chciałem raz a dobrze z nim skończyc ale coś mi mówiło w głębi duszy by wracac, by wrócic do Londynu, przeprosic za swoje głupie zachowanie, i znowu byc tym Niall'em Horan'em z One Direction, z popularnego brytyjsko-irladzkiego boysbandu. 
 Usłyszałem w oddali dobrze znaną mi melodię. Podskoczyłem aż na miejscu, wstałem z ławki i rozejrzałem się w do okoła. Tak, miałem racje. Stała tuż pomiędzy sklepem z ubraniami a kawiarnią. Uśmiechnąłem się pod nosem. Schowałem prędko gitarę do pokrowca, i szybkim tępem udałem się w stronę żółtego samochodu z lodami. 
-Dwie gałki waniliowych. - mruknął do siwego mężczyzny który przyjżał mu się z uwagą.
Podałem mu drobnę po czym odszedłem kierując się w stronę domu. Ściemniało się, co uszło mojej uwadze. 

Lody które kupiłem zawsze mi smakowały, od dzieciństwa czekałem na ten samochodzik pod moim domem, i wyczekiwałem. Kupowałem te co zawsze – waniliowe. Nie widziałem świata po za nimi.

W domu świeciły się światła, co mnie uszczęśliło bo nie będe musiał przynajmniej spac na dworze w altanie. O dziwo bagarze były już zabrane, więc wszedłem do otwartego na oścież mieszkania. W kuchni można było usłyszec obijające się talerze, oraz pomrukiwanie matki, że wszystko jest "nie po jej myśli". Uśmiechnąłem się na widok ojca siedzącego na kanapie, oraz Greg'a obejmującego swoją dziewczynę. W końcu będe tutaj mieszkał na zawsze.
-Cześc. - powiedziałem
Wszyscy spojrzeli na mnie. Pomachałem. Żadnej reakcji. Tylko wlepili we mnie wzrok.
-Emn, mamo, kurczak się pali. - mruknąłem wskzując garnek w którym zapewne znajdowało się owe mięso
 Jak na zawołanie wszyscy oprzytomnieli i rzucili się na mnie jak na jedzenie. Brat jak zawsze rozczochrał moje włosy, ojciec przybił mi piątke i przytulił. Matka stała z patelnią w dłoni i chochlą. Uśmiechnąłem się na samą myśl o tym co dobrego ugotowała. Podeszłem do niej, i przytuliłem. W oczach miałem łzy których nie chciałem pokazac, otarłem oczy. Rodzicielka pocałowała mnie w czoło, i poklepała lekko po policzku.Dziewczyna Greg'a podeszła do mnie, miała długie blond włosy, które od razu skojarzyły mi się z tymi które widziałem na swoim ostatnim koncercie. Miała ciemne oczy, była niższa od mojego brata może z jakieś dziesiec centymetrów co dośc zabawnie wyglądało. Dziewczyna miała na sobie czarną luźną bluzkę z czaszką oraz brązowe spodnie. Uśmiechneła się do mnie, odwzajemniłem tym samym gestem.-Lucy. - przedstawił się
-Niall.
Jeszcze raz przybiłem piątke z bratem który pomógł mi zanieśc bagarze do swojego starego pokoju.
Ściany były nadal tego samego koloru – ciemny niebieski. Światło słońca padało na wiszący plakat Michela Jordana. Ah, tak. Wisiał tam, gdyż zasłaniał dziurę po imprezie urodzinowej. Oczywiście rodzice nic o niej nie wiedzieli. Łóżko stało pomiędzy ciemną komodą a ścianą, biórko znajdowało się na przeciwnej stronie. Walizki położyłem obok regału z książkami, z drugiej komody która stała przy biórku, wyjąłem stare, szare dresy i granatową koszulkę.
Udałem się do łazięki która znajdowała się na przeciw mojego pokoju, wziąłem szybki ale skuteczny prysznic. Czułem się zmęczony i słaby. Umyłem zęby i bez powiadamiania nikogo zakopałem się w fioletowej pościeli swojego łóżka.
Zaśnięcie nie było mi dane gdyż na dole panował totalny hałas. Mruknąłem ciche przekleństwo pod nosem i wstałem z łózka. Przeczesałem włosy dłonią po czym założyłem na swoje stopy kapcie z motywem pandy i zszedłem po drewnianych schodach na dół.
Matka krzątała się po kuchni i roznosiła talerze do jadalni, ojciec pomagał jej, a Greg zajmował się swoją dziewczyną.
Usiadłem na krześle przed stołem gdzie znajdowało się pełno potraw. Od kurczaka kończąc na sałatce z owocami. Wszystko wyglądało tak pysznie, że zaburczało mi w brzuchu. Po chwili oczekiwania wszyscy domownicy zjawili się przy stole, nawet Lucy. Jak zawsze nałożyłem sobie cały talerz i pewnie jeszcze wezne dokładke, tak, tak jestem Niall Horan – człowiek który je za czterech.
-Weź bo zaraz ci ten brzuch pęknie. - zażartował ojciec
Uśmiechnąłem się do niego cwanie, nabiłem na widelec kolejny kęs kurczaka.
Po skończonej kolacji wyszedłem na dwór. Wiatr owiał moje plecy, powodując, że przebiegły mi po nich mrówki. Usiadłem na ławce przed domem i przyjżałem się niebu. Było ciemne, to fakt. Pare gwiazd świeciło nad moją głową, gwiazd które przypominały mi o tym, że byłem celebrytą.
 Poczułem ogromną krople która spadła na moje ramie. Jęknąłem cicho, pobiegłem w kierunku drzwi. Z nieba spadły ogromne krople ziemnego deszczu. Nie mając wyboru ponownie zakopałem się w pościeli i zasnąłem kompletnie zapominając o tym, kim byłem.
____________________
A powiem wam szczerze, że mi się podoba . 

CZYTASZ = KOMENTARZ

9 komentarzy:

  1. Masz talent dziewczyno, bardzo mi się podoba :D Jest bardzo długi i fajnie się czyta :D Dziękuje, że napisałaś go przed moim jutrzejszym wyjazdem. Czekam niecierpliwie na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba :) I zgodzę się tutaj z koleżanką wyżej- masz talent, naprawdę. Tylko nie zmarnuj go! :) Czekam niecierpliwie na nowy rozdział ^^
    Zapraszam do mnie wakacyjny-oboz-z-1d.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne. Tylko uważaj na błędy typu 'biórko' zamiast 'biurko' ;) Co do reszty - zgadzam się z poprzedniczkami ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrobiło mi się jakoś smutno, gdy przeczytałam ten rozdział. Może Niall będzie czuł się lepiej jako zwykły nastolatek, niż celebryta. Póki co wydaje się być zadowolony ze swojej decyzji :) Z dziewczynami powyżej zgodzę się w stu procentach, masz talent! :D

    W wolnej chwili zapraszam do mnie :) http://skip-the-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej super Czekam na następne rozdziały
    Julita

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... Rozdział interesujący. Na początku myślałam, że rodzina Nialla nie przyjmie go z powrotem. Na szczęście nie miałam racji :)
    A i tak, masz talent, masz :D Rozwijaj go^^

    Natalia xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, ale coś mi w nim nie pasuje. Gdy Niall wracał z paru, pisałaś że już się ściemniało, ale później napisałaś"światło słońca padało na wiszący plakat Michaela Jordana". A następnie, gdy Niall po zjedzonym posiłku wyszedł na zewnątrz znów było ciemno. O co chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  8. *parku, ani nie paru;)

    OdpowiedzUsuń