Słuchajcie, jeśli nadal tak będzie z komentarzami to poprostu ZAWIESZAM BLOGA. To wy motywujecie mnie do pisania rozdziałów, to wy działacie na mnie tak bym ujawniała się, to dzięki wam wysłałam zgłoszenie na konkurs z opowiadaniem. Prosze was, zacznijcie komentowac tego bloga tak jak na początku, to dla mnie bardzo ważne.
W wolnej chwili zapraszam was, na mój trzeci blog, w roli głównej Zayn - klik .
7) "Ciekawe
co tym razem mu odwali. Puści na głos cały album One Direction i
skompromituje mnie na oczach wszystkich? Załatwi psychofanki by
zaczeły po mnie skakac, zdzierac ubrania? "
Wracając
z lotniska ojciec oznajmił, że musimy pojechac do sklepu. Nie
powiem, szło mi to na ręke. Brak jedzenia w lodówce to istny
armagedon.
Zabrałem jeden z wózków na zakupy, i z listą w ręką która dał mi ojciec wybrałem się na przeczesywanie wszystkich półek z wyborem jedzenia. Nie zastanawiałem się na głębszym wyborem ryżu, brązowy czy biały? Ma to jakieś znaczenie?
Zakupy przeleciały mi szybciej niż gdybym miał się wybrac na nie wraz ze swoją mamą, chociaż, dłużej zajeło mi wybór odpowiednich żelek i innych słodyczy na piątkowy wieczór. Jak zawsze wybrałem wiśnie w czekoladzie, żelki o smaku coli, dwie paczki waniliowych ciasteczek oraz dośc spory kawałek ciasta śmietankowego. Powinno wystarczyc na jeden dzień.
Kobieta w kasie była na tyle miła, że nie prosiła mnie o żadne zdjęcie czy autograf którego i tak bym nie dał, tylko śliniła się do mnie jak pies. Fuuuj.
Ojciec cały czas czekał na mnie w samochodzie, nie chciał iśc ze mną bo powiedział, że ma jeszcze coś do załatwienia, dlatego gdy wszedłem do TESCO on odjechał spod supermarketu kierując sie w przeciwną strone naszego domu. Nie zdziwiło mnie to, ponieważ on dośc często robi mi takie psikusy.
Wyszedłem z sklepu i omal bym nie zdeżył się z dziewczyną mojego brata. Uśmiechnąłem się do niej krzywo.
-Niall co ty tu robisz? - spytała obojętnie
Wzruszyłem ramionami i pokazałem wolnym palcem na siatki. Lucy tylko kiwneła głową.
-A ty co? Zakupy?
-Greg prosił mnie bym kupiła alkohol na dzisiejszą impreze. - posłałem dziewczynie zaciekawione spojrzenie – Powie ci pewnie jak wrócisz. Przepraszam cię, ale muszę już iśc. Narazie! - Lucy na odchodne pomachała mi ręką, na co ja obojętnie wzruszyłem ramionami i bez zastanawiania się wsiadłem do samochodu. Ojciec niecierpliwił się, rozpoznałem to po jego minie. Zaśmiałęm się, po czym odjechalismy w kierunku domu.
Moja rodzicielka siedziała spokojnie przed stołem obgryzając paznokcie. Wsłuchiwała się w jakiś komunikat w radiu. Miała na sobie zielony fartuch, niebieską bluzkę oraz rybaczki. Uśmiechnąłem się. Zabrałem ojcu kilka siatek z dłoni i skierowałem się ku kuchni. Matka nawet mnie nie zauważyła, dlatego postawiłem przed jej nosem zakupy. Jakby wyrwana z transu spojrzała na mnie uśmiechając się od ucha do ucha. Coś ją niepokoiło.
-Coś się stało? - spytałem
-Nie nic. - zaprzeczyła.
Wzruszyłem ramionami po czym zabrałem z siatki żelki i podskakując oraz podśpiewując wszedłem na górę do swojego pokoju. Mój azyl wygląd jak po wojnie. Ubrania tworzyły ten chaos. Leżały dosłownie wszędzie, na komodzie, na szafie. Jęknąłem i zabrałem się do robienia jesiennych porządków. Włączyłem moją playlistę w laptopie by umilic sobie sprzątanie, które z zasady nie jest miłe.
Nie mineły dwie godziny od posprzątania pokoju a już niektóre rzeczy leżały na ziemi. Cały ja. Bałaganiarz przez wielkie "B". Zająłem miejsce przed laptopem i zacząłem skakac po sieci. Greg gdzieś wyszedł, powiedział, że wróci za godzinę i wtedy wszystko mi wytłumaczy. Jakby nie mógł teraz.
Na skypie siedziało kilku moich znajomych, ale jedna osoba mnie zaintrygowała. Harry. Obok jego imienia świeciła się mała, zielona kropka. Już chciałem wybrac jego numer telefonu, ale jakby czytał w moich myślach rozłączył się. Uderzyłem ze zdenerwowania pięscią w biórką, zaraz tego pożałowałem bo ból był silny. Zatrzasnąłem klapkę i zszedłem na obiad który przyżądziła moja mama.
Rigatoni alla Bolognese. Jedyna potrawa która zawsze trzymała mnie w Irlandii. Co ja gadam. To właśnie jedzenie mnie tutaj trzymie. Niall Horan zakochany tylko i wyłącznie w jedzeniu, tak, gdyby było legalne poślubiłbym je.
Po godzinie siedzenia i oglądania kablówki postanowiłem, że pójde się przespac. Zmęczenie doskwierało mi na każdym napotkanym kroku. Leniwie wdrapałem się po schodach za pomocą rąk które bardzo mi pomogły wchodząc do swojego pokoju. Poprosiłem moją rodzicielke by zrobiła mi ciepłą herbatę, a sam poszedłem się przespac.
Sen był dziwny ale przyjemny. Śniło mi się bowiem, że chodzę po jedzeniu; spaghetti, pizza, słodycze.. Wszystko co było dobre i słodkie.
-Weź sie obudz. - poczułem jak czyjaś dłoń spoczywa na moim nosie, jakby ktoś chciał mnie dusic. Podskoczyłem na łóżku, i od razu wyprostowałem się. Przedemną stała postac znana mi bardzo dobrze.
-Idiota. - mruknąłem przecierając dłońmi oczy -Co ty tu robisz? Z czego mi wiadomo, twój pokój znajduje się troche dalej. - dodałem ponownie się kładąc na łóżku, jednak leżenie długo nie było mi dane ponieważ zaraz dostałem poduszką w głowę. -Kurwa, Greg czego chcesz? - warknąłem
-Jesteś taki słodki jak się denerwujesz. - mruknął -Za dwadzieścia minut idziemy na impreze. Ty, ja, Lucy i Olive. - posłałem pytające spojrzenie mojemu bratu -No wiesz, ta koleżanka Lucy. Olive.
-Livia, matole.
-Nie ważne. Dwadzieścia minut, pamietaj. - powiedział odchodząc, zamknął za sobą drzwi, a ja opadłem znowu na łóżku.
Nie chce mi się nigdzie iśc, ale znam mojego brata na tyle, że wyciągnie mnie z łóżka nawet jakby na dworze panowała śnieżyca albo huragan.
Zabrałem jeden z wózków na zakupy, i z listą w ręką która dał mi ojciec wybrałem się na przeczesywanie wszystkich półek z wyborem jedzenia. Nie zastanawiałem się na głębszym wyborem ryżu, brązowy czy biały? Ma to jakieś znaczenie?
Zakupy przeleciały mi szybciej niż gdybym miał się wybrac na nie wraz ze swoją mamą, chociaż, dłużej zajeło mi wybór odpowiednich żelek i innych słodyczy na piątkowy wieczór. Jak zawsze wybrałem wiśnie w czekoladzie, żelki o smaku coli, dwie paczki waniliowych ciasteczek oraz dośc spory kawałek ciasta śmietankowego. Powinno wystarczyc na jeden dzień.
Kobieta w kasie była na tyle miła, że nie prosiła mnie o żadne zdjęcie czy autograf którego i tak bym nie dał, tylko śliniła się do mnie jak pies. Fuuuj.
Ojciec cały czas czekał na mnie w samochodzie, nie chciał iśc ze mną bo powiedział, że ma jeszcze coś do załatwienia, dlatego gdy wszedłem do TESCO on odjechał spod supermarketu kierując sie w przeciwną strone naszego domu. Nie zdziwiło mnie to, ponieważ on dośc często robi mi takie psikusy.
Wyszedłem z sklepu i omal bym nie zdeżył się z dziewczyną mojego brata. Uśmiechnąłem się do niej krzywo.
-Niall co ty tu robisz? - spytała obojętnie
Wzruszyłem ramionami i pokazałem wolnym palcem na siatki. Lucy tylko kiwneła głową.
-A ty co? Zakupy?
-Greg prosił mnie bym kupiła alkohol na dzisiejszą impreze. - posłałem dziewczynie zaciekawione spojrzenie – Powie ci pewnie jak wrócisz. Przepraszam cię, ale muszę już iśc. Narazie! - Lucy na odchodne pomachała mi ręką, na co ja obojętnie wzruszyłem ramionami i bez zastanawiania się wsiadłem do samochodu. Ojciec niecierpliwił się, rozpoznałem to po jego minie. Zaśmiałęm się, po czym odjechalismy w kierunku domu.
Moja rodzicielka siedziała spokojnie przed stołem obgryzając paznokcie. Wsłuchiwała się w jakiś komunikat w radiu. Miała na sobie zielony fartuch, niebieską bluzkę oraz rybaczki. Uśmiechnąłem się. Zabrałem ojcu kilka siatek z dłoni i skierowałem się ku kuchni. Matka nawet mnie nie zauważyła, dlatego postawiłem przed jej nosem zakupy. Jakby wyrwana z transu spojrzała na mnie uśmiechając się od ucha do ucha. Coś ją niepokoiło.
-Coś się stało? - spytałem
-Nie nic. - zaprzeczyła.
Wzruszyłem ramionami po czym zabrałem z siatki żelki i podskakując oraz podśpiewując wszedłem na górę do swojego pokoju. Mój azyl wygląd jak po wojnie. Ubrania tworzyły ten chaos. Leżały dosłownie wszędzie, na komodzie, na szafie. Jęknąłem i zabrałem się do robienia jesiennych porządków. Włączyłem moją playlistę w laptopie by umilic sobie sprzątanie, które z zasady nie jest miłe.
Nie mineły dwie godziny od posprzątania pokoju a już niektóre rzeczy leżały na ziemi. Cały ja. Bałaganiarz przez wielkie "B". Zająłem miejsce przed laptopem i zacząłem skakac po sieci. Greg gdzieś wyszedł, powiedział, że wróci za godzinę i wtedy wszystko mi wytłumaczy. Jakby nie mógł teraz.
Na skypie siedziało kilku moich znajomych, ale jedna osoba mnie zaintrygowała. Harry. Obok jego imienia świeciła się mała, zielona kropka. Już chciałem wybrac jego numer telefonu, ale jakby czytał w moich myślach rozłączył się. Uderzyłem ze zdenerwowania pięscią w biórką, zaraz tego pożałowałem bo ból był silny. Zatrzasnąłem klapkę i zszedłem na obiad który przyżądziła moja mama.
Rigatoni alla Bolognese. Jedyna potrawa która zawsze trzymała mnie w Irlandii. Co ja gadam. To właśnie jedzenie mnie tutaj trzymie. Niall Horan zakochany tylko i wyłącznie w jedzeniu, tak, gdyby było legalne poślubiłbym je.
Po godzinie siedzenia i oglądania kablówki postanowiłem, że pójde się przespac. Zmęczenie doskwierało mi na każdym napotkanym kroku. Leniwie wdrapałem się po schodach za pomocą rąk które bardzo mi pomogły wchodząc do swojego pokoju. Poprosiłem moją rodzicielke by zrobiła mi ciepłą herbatę, a sam poszedłem się przespac.
Sen był dziwny ale przyjemny. Śniło mi się bowiem, że chodzę po jedzeniu; spaghetti, pizza, słodycze.. Wszystko co było dobre i słodkie.
-Weź sie obudz. - poczułem jak czyjaś dłoń spoczywa na moim nosie, jakby ktoś chciał mnie dusic. Podskoczyłem na łóżku, i od razu wyprostowałem się. Przedemną stała postac znana mi bardzo dobrze.
-Idiota. - mruknąłem przecierając dłońmi oczy -Co ty tu robisz? Z czego mi wiadomo, twój pokój znajduje się troche dalej. - dodałem ponownie się kładąc na łóżku, jednak leżenie długo nie było mi dane ponieważ zaraz dostałem poduszką w głowę. -Kurwa, Greg czego chcesz? - warknąłem
-Jesteś taki słodki jak się denerwujesz. - mruknął -Za dwadzieścia minut idziemy na impreze. Ty, ja, Lucy i Olive. - posłałem pytające spojrzenie mojemu bratu -No wiesz, ta koleżanka Lucy. Olive.
-Livia, matole.
-Nie ważne. Dwadzieścia minut, pamietaj. - powiedział odchodząc, zamknął za sobą drzwi, a ja opadłem znowu na łóżku.
Nie chce mi się nigdzie iśc, ale znam mojego brata na tyle, że wyciągnie mnie z łóżka nawet jakby na dworze panowała śnieżyca albo huragan.
Zabrawszy
spodnie i bluzkę z szafy poszedłem do łazienki w celu wzięcia
prysznicu. Zabawne, Greg jeszcze mnie nie przeprosił, a już wyciąga
na jakąś impreze. Ciekawe co tym razem mu odwali. Puści na głos
cały album One Direction i skompromituje mnie na oczach wszystkich?
Załatwi psychofanki by zaczeły po mnie skakac, zdzierac ubrania?
Oby nie.
rozdział jest boski!podoba mi się i czekam na dalszy rozwój sytuacji. mam nadzieje, że dodasz szybko i nie zawiesisz bloga. :)
OdpowiedzUsuńhttp://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
świetny :D
OdpowiedzUsuńczekam na nowy :)
♥♥♥♥♥:*****
Super! Dawaj szybko kolejny :D
OdpowiedzUsuńPisz i nie zawieszaj bloga! :c będzie mi wtedy strasznie smutno.
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńejj, nie zawieszaj bloga!!
OdpowiedzUsuńprzecież to jest świetne opowiadanie! kocham go czytać!
co do rozdziału, jest rewelacyjny! :) ciekawa jestem, co ten Greg wymyślił, więc czekam na next! :D:*
zapraszam też do siebie :)
http://dream-of-another-life.blogspot.com/
To jest świetne! ♥
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY !!! O CO CHODZI Z HARRYM? :O JUZ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ ! MAM NADZIEJE ZE MIEDZY NIALLEM A LIV COŚ BĘDZIE ALE Z CZASEM :) UHH DAWAJ SZYBKO ! KOCHAM TEN BLOG !
OdpowiedzUsuńsuper!:)
OdpowiedzUsuń