18) Wio koniku! Wio!
Usiadłem wygodnie
przed oknem rozkoszując się ciepłą herbatą z sokiem malinowym i
odrobiną rumu. Pogoda za oknem niczym nie zmieniła się. Wciąż z
nieba spadały małe płatki śniegu. Z każdą godziną było ich
coraz więcej aż powodowało to zaspy oraz zamknięcie niekótrych
ulic Londynu. Tak było w przypadku drogi na której mieszkali
chłopcy i nie mogli dostac się do swojego domu, dlatego pozwoliłem
im zostac w moim i Livi towarzystwie. Zayn zadbał o alkohol, Liam z
Harrym o ciepło w kominku. Drogi miały byc odśnieżone dopiero za
trzy, cztery godziny, dlatego całą paczką usiedlismy przed
telewizorem i zatopiliśmy swoje oczy w jakimś filmie.
Wszyscy byli strasznie zmęczeni po koncercie charytatywnym który odbył się dzisiaj w Londynie. Padaliśmy na ryj, zwłaszcza, że dzień przed tym mieliśmy impreze przez którą nieco ucierpiała moja głowa. Ale przez najbliższe dwa tygodnie mieliśmy miec spokój, dlatego postanowiłem z Livią spędzic ten czas w naszym rodzinnym mieście – Mullingar. Wylot mamy dopiero jutro po południu dlatego jak narazie żadnemu z nas wcale się nie śpieszyło z pakowaniem.
Nasz związek został ujawniony przez jednego idiotę. Był tak zauroczony naszym związkiem, że wrzucił nasz zdjęcie jak trzymamy się za ręce wychodząc z hali. O kim mowa? No oczywiście, że o Liamie! Jak dotąd wcale mu jeszcze tego nie wybaczyłem. Miałem ochotę się zemścic i dobrze wiedziałem jak.
Wstajac z parapetu odłożyłem kubek na blat kuchenny. Z salonu słychac było śmiechy. Puścili jakąś komedię? Nie sądze, Liam pewnie chciał jakąś bajkę z Disneya, Harry i Louis chcieli zobaczyc ponownie jakąś komedię romantyczną, a Zaynowi było wszystko obojętnę. Wystarczała mu Pierrie i sypialnia.
Usiadłem pomiędzy Liamem a Livią. Objąłem dziewczynę ramieniem i pozwoliłem by położyła swoją głowę na moim ramieniu. Dopiero teraz zorientowałem się, że chłopaki puścili jakiś horror. Posłałem Liamowi spojrzenie pełne mordu po czym wyjąłem z kieszeni bluzy łyżkę którą pomachałem przed oczami chłopaka. Ten jak poparzony wskoczył na kolana Danielle. Oczywiscie w moim spisku udział równierz brał Harry który wszystko kamerował.
-Niall ja cię prosze. - pisnął
-To się drogi Liamie nazywa zemsta. - mruknąłem przybliżając do niego narzędzie zbrodni
Do pokoju wparował jeszcze Louis cały w śniegu. Jęknąłem.
Liam wstał z kolan Danielle i uciekł ubierając na siebie buty, czapkę, szalik i kurtkę. Po chwili obaj z Louisem uciekli na dwór. Spojrzałem zza okno i zauważyłem, że ta dwójka idiotów zrobiła sobie bitwę na śnieżki. Zaśmiałem się ubierając się cieplej i wyszedłem na dwór. Po pięciu minutach dołączyła do nas pozostała paczka. Postanowiliśmy podzielic się na grupy. Pierrie, Danielle, Eleanor i Livia przeciwko mną, Liamem, Harrym, Louisem i Zaynem. Co prawda podział nie był fair ale wszyscy się zgodzili.
Po kilku minutach zaczeła się istna wojna. Louis biegał po całym ogródku z śnieżkami goniąc swoją dziewczynę, gdy ją w końcu dopadł, rzucił się na nią lądując na śniegu. Wtarł w jej twarz odrobinę puszystej brei. Liam uciekał przed Danielle, a gdy w końcu ona dopadła jego ten odwrócił się tym samym uderzając się w czoło dziewczyny i lądując na ziemi. Pozostałem jedyny z Zaynem, Livią i Pierrie. Rzucaliśmy w nie śnieżkami, a one w nas. W pewnym momencie dostałem śnieżką Pierrie w twarz. Usłyszałem jeszcze, że ktoś robi mi zdjęcie. O nie! To zdjecie za Chiny nie pojawi się na twitterze, nie ma mowy!
Wszyscy byli strasznie zmęczeni po koncercie charytatywnym który odbył się dzisiaj w Londynie. Padaliśmy na ryj, zwłaszcza, że dzień przed tym mieliśmy impreze przez którą nieco ucierpiała moja głowa. Ale przez najbliższe dwa tygodnie mieliśmy miec spokój, dlatego postanowiłem z Livią spędzic ten czas w naszym rodzinnym mieście – Mullingar. Wylot mamy dopiero jutro po południu dlatego jak narazie żadnemu z nas wcale się nie śpieszyło z pakowaniem.
Nasz związek został ujawniony przez jednego idiotę. Był tak zauroczony naszym związkiem, że wrzucił nasz zdjęcie jak trzymamy się za ręce wychodząc z hali. O kim mowa? No oczywiście, że o Liamie! Jak dotąd wcale mu jeszcze tego nie wybaczyłem. Miałem ochotę się zemścic i dobrze wiedziałem jak.
Wstajac z parapetu odłożyłem kubek na blat kuchenny. Z salonu słychac było śmiechy. Puścili jakąś komedię? Nie sądze, Liam pewnie chciał jakąś bajkę z Disneya, Harry i Louis chcieli zobaczyc ponownie jakąś komedię romantyczną, a Zaynowi było wszystko obojętnę. Wystarczała mu Pierrie i sypialnia.
Usiadłem pomiędzy Liamem a Livią. Objąłem dziewczynę ramieniem i pozwoliłem by położyła swoją głowę na moim ramieniu. Dopiero teraz zorientowałem się, że chłopaki puścili jakiś horror. Posłałem Liamowi spojrzenie pełne mordu po czym wyjąłem z kieszeni bluzy łyżkę którą pomachałem przed oczami chłopaka. Ten jak poparzony wskoczył na kolana Danielle. Oczywiscie w moim spisku udział równierz brał Harry który wszystko kamerował.
-Niall ja cię prosze. - pisnął
-To się drogi Liamie nazywa zemsta. - mruknąłem przybliżając do niego narzędzie zbrodni
Do pokoju wparował jeszcze Louis cały w śniegu. Jęknąłem.
Liam wstał z kolan Danielle i uciekł ubierając na siebie buty, czapkę, szalik i kurtkę. Po chwili obaj z Louisem uciekli na dwór. Spojrzałem zza okno i zauważyłem, że ta dwójka idiotów zrobiła sobie bitwę na śnieżki. Zaśmiałem się ubierając się cieplej i wyszedłem na dwór. Po pięciu minutach dołączyła do nas pozostała paczka. Postanowiliśmy podzielic się na grupy. Pierrie, Danielle, Eleanor i Livia przeciwko mną, Liamem, Harrym, Louisem i Zaynem. Co prawda podział nie był fair ale wszyscy się zgodzili.
Po kilku minutach zaczeła się istna wojna. Louis biegał po całym ogródku z śnieżkami goniąc swoją dziewczynę, gdy ją w końcu dopadł, rzucił się na nią lądując na śniegu. Wtarł w jej twarz odrobinę puszystej brei. Liam uciekał przed Danielle, a gdy w końcu ona dopadła jego ten odwrócił się tym samym uderzając się w czoło dziewczyny i lądując na ziemi. Pozostałem jedyny z Zaynem, Livią i Pierrie. Rzucaliśmy w nie śnieżkami, a one w nas. W pewnym momencie dostałem śnieżką Pierrie w twarz. Usłyszałem jeszcze, że ktoś robi mi zdjęcie. O nie! To zdjecie za Chiny nie pojawi się na twitterze, nie ma mowy!
Rzuciłem sie na
Zayna. Oplątłem jego kark, a ten chwycił mnie za nogi i takim
sposobem przebiegliśmy pół ulicy. Malik ciężko dyszał. Hej! Nie
jestem aż tak ciężki. Poklepałem przyjaciela, głośno krzycząc;
-Wio koniku! Wio!
Poczułem jak mulat
przewraca się. Wylądowaliśmy na lodzie śmiejąc się z własnej
głupoty. Ten debil właśnie poślizgnął się na lodzie! Jak Paul
dowie się co my odwalamy to zabroni nam się spotykac, zrobi nam
kwarantane byle by utrzymac zespół w całości.
Po chwili podbiegli do nas pozostali śmiejąc się z nas. Ten dzień mogę zaliczyc do jednych z udanych. Od dawna się tak dobrze nie bawiłem w towarzystwie tej czwórki. Zawsze każdy był spięty, każdy był ustawiony po kątach, nikt z nas nie mógł robic co chcemy. Wszystko było ustawione.
Po chwili podbiegli do nas pozostali śmiejąc się z nas. Ten dzień mogę zaliczyc do jednych z udanych. Od dawna się tak dobrze nie bawiłem w towarzystwie tej czwórki. Zawsze każdy był spięty, każdy był ustawiony po kątach, nikt z nas nie mógł robic co chcemy. Wszystko było ustawione.
No i Hazz czuwa all day all night!
boski *.*
OdpowiedzUsuńsuper pomysł na bloga i masz talent do pisania. :D będę czytać twoje nowe blogi i czekam na nastepny. xd
zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
Super *_*
OdpowiedzUsuńtylko wiesz że to się piszę Perrie a nie Pierrie ? XD
No ale okay :D
mój bład. poprawiłabym ale mi się nie chce bo jestem chora xd
UsuńOpowiadanie bardzo fajne szkoda, że to już koniec ;c
OdpowiedzUsuńBędę czytała z przyjemnością nowe opowiadania.
Kocham xx
świetne są twoje opowiadania ;) bd czytała następne ;D pozdro ;*
OdpowiedzUsuńDziewczyno masz wielki talent ! ;) Super wyobraźnia! ;*
OdpowiedzUsuń