środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 19

Napisałam sobie rozdział w czasie wolnym.
Troche źle mi sie pisało ten rozdział, zwłaszcza, że to już OSTATNI rozdział na tym blogu. Proszę każdego kto to czytał niech skomentuje, nawet głupia kropka mnie zadowoli...

19) Każdy wie, że Niall Horan będzie walczył, jeśli chodzi o jedzenie, więc nie ma co się oszukiwac

miesiąc później

-Nagrodę za najlepszy hit 2012 roku otrzymuje.... ONE DIRECTION! - werdykt który ogłosił Jay-z podczas gali American Music Awards.
Przez pięc sekund siedziałem oszołomiony. JAK TO MY?!
Wstałem z resztą zespołu ucieszeni z tej nagrody. Nie obeszło się bez skakania i przytulania, jednak po kilku sekundach ogarneliśmy się i weszliśmy na scene z bananem na twarzy. Każdy z nas dostał po statuetce. Liam dostał jako pierwszy mikrofon. Nikt z nas nie przygotował się na przemówienie, dlatego, że ten tydzień był naprawdę zwariowany. Próby, próby i jeszcze raz próby do światowego turnee. Mieliśmy odwiedzic ponad 100 krajów, dac ok. 300 koncertów i jakieś 50 wywiadów. Trasa ma trawac dziewiec miesięcy.
Po odebraniu dwóch kolejnych statuetek przyszedł czas na nasz występ. Mieliśmy zaśpiewac piosenkę która tak naprawdę odmieniła nasze życie; What Makes You Beautiful . Od niej wszystko się zaczeło, sława, fani, koncerty, wywiady. Przebrałem się w czerwoną bluzę, białą koszulkę i kremowe spodnie. Włosy przeczesałem dłonią i wyszedłem z garderoby. Za sceną stała Eleanor, Danielle, Pierrie, Livia i nowa dziewczyna Harrego – Lucy. Kto by się spodziewał..Była dziewczyna mojego brata zostanie dziewczyną mojego najlepszego kumpla. Można powiedziec, że chłopaki z One Direction mają już skradzione serca. Pocałowałem Livię w policzek i zabrałem mikrofon. Stanąłem na krzyżyku z moim imieniem. Wziąłem głęboki wdech po czym kurtyna odsuneła się powodując tym samym krzyki fanek oraz wielu sławnych ludzi. Uśmiechnąłem się sam do siebie.

Po skończonej gali wszyscy udali się na after party. Podobno, One Direction wniosło na impreze wiele szczęścia oraz pozytywnej energii, tak twierdził Nick Grimshaw oraz Caroline Flack. Bawiliśmy się na tej imprezie z godzinę może dwie, a potem całą dziesiątką wróciliśmy do hotelu kompletnie pijani. Każdy z imprezowiczów wiedział, że będziemy jutro na pierwszych okładkach. Ale czy kogoś to w obecnej chwili obchodziło? Nie.
Rano, gdy obudziłem się poczułem okropny ból w tylnej części głowy. Klnąłem pod nosem jak opętany, ale wiedziałem, że ból nie przejdzie. Garnitur nasiąkł alkoholem oraz papierosami. Flee. Zrzuciłem przebranie rzucając go w kąt łazienki. Wziąłem solidny ale szybki prysznic. Po kilku minutach zapach alkoholu zszedł i został zastąpiony wodą kolońską. Zszedłem na dół do hotelowego bufetu w którym zastałem Harrego, Lucy, Livię i Louisa. Uśmiechnąłem się kiedy dziewczna pomachała w moim kierunku, odmachałem na co tłum fanek któe znajdowały się za drzwiami zapiszczały. Moja głowa automatycznie eksplodowała. Pokazałem na migi, że cholernie boli mnie głowa, ale fanki najwyraźniej tego nie zrozumiały dlatego wziąłem z recepcji flamaster i kartkę na której wielkimi, drukowanymi literami napisałem; "CISZEJ. GŁOWA PĘKA PO WCZORAJSZYM AFTER PARTY". Posłałem dziewczynom słaby uśmiech po czym udałem się na śniadanie. Głód dawał się we znaki od dobrych paru minut.
-Jestem potwornie głodny. - mruknąłem zajmując miejsce obok Livi
-Niall, powiedz mi, kiedy ty nie byłeś głodny? Powtarzam, NIE byłeś głodny? - spytał Louis
-Fakt.
Kelner przyniósł mi talerz z jajecznicą, groszkiem i bekonem. Od razu zabrałem się za jedzenie tego śniadania. Nie było ono wyśmienitę, bo nie było robione przez moją mamę ale chodz odrobinę zaspokoił mój głód. Po dwudziestu minutach dołączyli do nas pozostali. W Los Angeles mieliśmy spędzic jeszcze trzy dni, miał odbyc się jeszcze jeden wywiad a potem wolne. Planowaliśmy wspólny wypad do Disneylandu, oczywiście był to pomysł Liam'a. Wszyscy ochoczo się zgodzili, zwłaszcza, że od dawna nie spędzaliśmy razem czasu, nawet media zaczeły swoje spekulacje, że podobno One Direction rozpada się, bo wcale nie spedzamy ze sobą czasu. No ja was prosze! Spędzamy ze sobą dużo, dużo czasu. Wiecej niż za czasów xFactora. Nie moja wina, że spędzamy go w domu któregoś z chłopaka, albo w kampusie. Nikt z nas nie ma poprostu siły by wybrac się gdzieś wspólnie. Co prawda w ciągu tego miesiąca zaliczylismy jedną impreze przez którą dostaliśmy niezły opierdol od Paula. Nie moja wina, że alkohol uderzył nam do głowy, a Zayn sam nam go dostarczał. Nawet nas namawiał! Oczywiscie, Zayn liczy się jako wszyscy. Więc i wszyscy dostali opierdol.
-Idziesz? - spytała Livia ubierając na siebie sweter
-Hę?
-Pytałam czy idziesz z nami na kręgle dzisiaj.
-Jasne.
Wstałem z krzesła dopijając jeszcze herbatę która znajdowała się w mojej szklance i ruszyłem za przyjaciółmi chwytając tym samym Livię za rękę. Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem w policzek. Niech się fani nacieszą naszą obecnością. Zdążyliśmy zaledwie wyjśc z stołówki a krzyk fanów rozległ sie po całym holu. O dziwo wcale nam to nie przeszkadzało. Pomachaliśmy w ich kierunku i wspieliśmy się po schodach w kierunku naszych pokoi w których przebierzemy się i pojedziemy razem na kręglę.
Tym razem powiadomiliśmy Paula o tym, że wychodzimy, nie tak jak to było w przypadku imprezy. On nie miał nic przeciwko, załatwił nam trzech ochroniarzy i podwózkę. Po dziesieciu minutach cała dziesiątka pojawiła się w holu. Mieliśmy wyjśc głównym wyjściem żeby pokazac się fanom, dac kilka autografów, zdjec.
Kiedy ochroniarz otworzył nam drzwi wrzask fanów rozległ się po całej ulicy. Uśmiechnąłem się sam do siebie i rozdałem kilka autografów tak jak i zdjęc powodując uśmiech na twarzy kilkoro dziewczyn.
 Na całe szczęście na kręgielni było mało ludzi, ale jak zobaczyli od razu podeszli i poprosili o autograf. Posłusznie podpisaliśmy karteczki i wykupiliśmy dwa tory. Znowu postanowliśmy zrobic konkurs, ta drużyna która przegra stawia tej drugiej po pizzy. Wszyscy ochoczo sie zgodzili, i rozpoczeliśmy wojnę o jedzenie. Każdy wie, że Niall Horan będzie walczył, jeśli chodzi o jedzenie, więc nie ma co się oszukiwac. One Direction wygra ten mecz.

3 komentarze:

  1. Od czego by tu zacząć ? Może od tego : Bardzo, bardzo interesujące opowiadanie. Każdy rozdział czytałam tak jak najbardziej ulubioną książkę. Uwielbiam Ciebie. Masz przeogromny talent. Wykorzystaj go jak najlepiej. Szkoda, że kończysz pisać opowiadanie o Niallerze , ale cóż takie życie. Teraz czekam na nowy rozdział na drugim blogu.
    Twoja najlepsza fanka Marysia xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, ze to juz koniec. Bylo cholernie ciekawie. Mam nadzieje, ze nie przestaniesz pisac (; Tylko wiesz.. Nie mam czsem sily na czytanie i musze wszytsko nadrabiac :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłam tego bloga dzisiaj, czytam czytam i myślę ale zajebisty...skończyłam go w jeden dzień bo nie potrafiłam się oderwać od lektury. Szkoda że to już koniec. Teraz,biorę się za twoje inne blogi. Nie pozbędziesz się mnie <3
    Zapraszam do siebie, może powiesz co myślisz?
    http://be-happy-every-day-and-night.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń