wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 20

Dobra, teraz to jest już ostatni rozdział. Piosenka którą słuchałam dała mi do zrozumienia, że tego bloga powinnam o wiele lepiej skończyc. I chyba mi się uda.


20) Hayley


Nakładając na siebie czarną, satynową marynarkę myślałem tylko o Livi która siedziała z Lucy w domu. Cóż 9 miesiąc ciąży to nie lada wyzwanie dla takiej dziewczyny. Tak, tak. Niall Horan będzie tatusiem!
One Direction na estradzie jest już dobre pięc lat i nie ma zamiaru się jeszcze rozpaśc. Zdążylismy nagrac jeszcze trzy inne płyty które jak się okazało, zdobyły łącznie sto sześćdziesiąt dziewięc platyn. W obecnej chwili kończymy trase koncertową. Ostatni koncert w Londynie. Ostatnia piosenka. I w końcu do domu i odpoczynek przez trzy miesiące. Żadnych wywiadów, żadnych koncertów, żadnych prac nad nową płytą. Tylko ja, Livia i nasza mała Hayley która miała urodzic się lada chwila.
Zabierając mikrofon poczułem wibracje telefonu który znajdował się w spodniach od garnituru. Poczułem ogromną gulę w gardlę którą ciężko było mi przełknąc. Nieznany numer.
-Hallo? -Po drugiej stronie przez chwilę rozległ się krzyk. Cholera. 
-Kurwa, ja pierdole, Horan zabije cię za to co mi zrobiłeś!- Livia wydarła mi się do ucha przez co skwasiłem się. -Co się dzieje? - spytałem opanowany zapinając ostatni guzik marynrki

-Jezu, Niall. Livia rodzi. Ruszaj dupe i przyjeżdżaj do szpitala. - tym razem była to Lucy która jak najwyraźniej starała uspokoic się Livię która wrzeszczała jak opętana, dziewczyna rozłączyła się pozostawiając mnie samego jak palec.
Louis podszedł do mnie, że mam się pośpieszyc kiedy nawet nie umiałem się ruszyc z miejsca a dopiero cokolwiek zaśpiewac! Moja dziewczyna rodzi! Miałem ochotę rzucic wszystko i uciec jak najszybciej do szpitala, ale wiedziałem, że to nie możliwe, dlatego wydukałem cicho Tomlinsonowi to czego się dowiedziałem. Ten idiota zaczął skakac jak szalony i w ciągu dwóch sekund wszyscy wszystko wiedzieli. Zaczeli mi gratulowac, chociaż sam do końca nie miałem pojęcia co przed chwilą zaszło. Kiedy Harry popchnął mnie w stronę sceny zorientowałem się, że musimy zaśpiewac ostatnią piosenkę i udac się do szpitala w którym czeka na mnie Livia. 

Chłopaki obiecali, że gdy tylko skończy sie koncert pojedziemy tam całą piątką.
-Dobra, to teraz na szybko. - kiedy weszliśmy na scenę Liam zaczął swoją krótką przemowę jak to było ustalone na samym początku. -Livia rodzi, my sie musimy streszczac.
Tłum fanów zaczął wrzeszczec oraz skakac. Oczywiście ciąży dziewczyny nie można było ukryc, ale kiedy ludzie dowiedzieli się to i owo, to nie było żadnych hejtów tylko o dziwo gratulacje. Wydawało mi się, że czekanie na koniec show będzie szybkie i bezboleśne. Jak się okazało były to poprostu męki Tantala! Cały koncert trwał trzy godziny, co i tak było wystarczająco wyczerpujące. Każdy z nas wiedział, że po show uda się do własnych domów, jak się okazało – wszystkich wygnało do szpitala. Nawet Eleanor, Perrie i Danielle się w nim pojawiły! 
Kiedy skończyliśmy śpiewac "I want" rzuciliśmy mikrofonami o podłogę, wcześniej dziękując za to show. Nie zwracając najmniejszej uwagi na menagera czy ochroniarzy pobiegłem w stronę parkingu i wsiadłem do vana czekając z niecierpliwością na kierowcę który przyszedł po dwóch minutach które ciągneły się jakby była to godzina!
Do szpitala wparowałem cały spocony, z odpiętą marynarką oraz rozwiązanym krawatem. Kompletnie nie ogarnięty zacząłem szukac jakiejkolwiek sekretarki która o dziwo cały czas stała obok mnie i pytała czy wszystko w porządku. Kobieta była na tyle uprzejma, że zaprowadziła mnie pod sale w której obecnie leżała moja dziewczyna z małą Hayley. Podziękowałem pielęgniarce i cichutko zapukałem w drzwi sali.
Dziewczyna leżała na łóżku. Spała. Obok niej znajdowało się łóżeczko w którym znajdowała się mała, pulchniutka dziewczynka z różowymi policzkami. Równierz spała. Westchnąłem cicho zabierając krzesło i siadając na nim. Wyjąłem telefon z kieszeni i napisałem krótkiego tweeta oraz wrzucając zdjęcie mojej córki. Odpowiedziałem przy okazji na kilka tweetów i wyszedłem z sali by porozmawiac z doktorem na temat stanu zdrowia dziewczyn które są teraz dla mnie najważniejsze na świecie.
 Obydwie były zdrowe więc o nic więcej nie pytałem. W bufecie kupiłem sobie niegazowaną wodę i od razu wróciłem pod salę przed którą dostrzegłem moich znajomych. Uśmiechali się od ucha do ucha. Weszłem do sali i kiwnąłem głową by weszli za mną. Livia wciąż spała jak zabita, tak samo jak mała dziewczynka. Uśmiechnałem się sam do siebie.
-Jaka śliczna! - powiedziała Danielle, Eleanor i Perrie chórkiem, zaśmiałem się pod nosem, no ba! Oczywiście, że śliczna, bo w końcu moja. 
 Usiadłem na łóżku dziewczyny ponieważ krzesło zajeła Lucy która posłała Harremu czułe spojrzenie, ten tylko poruszał brwiami i mruknął:
-Wieczorem.  

Wszyscy musieli to usłyszec bo każdy sie zaśmiał powodując obudzenie Livi. Pocałowałem dziewczynę w policzka, a ta zaczeła mnie okłądac pięsciami.
-Za co do cholery?! - pisnąłem
-Za ból do cholery! Nigdy więcej!-Dobra, dobra. Nigdy więcej rodzenia małych Horanków. Spoko, zrozumiałem. - powiedziałem kiedy wylądowałem na ziemi
Hayley właśnie w tym momencie obudziła się i zaczeła płakac. Ponownie tego dnia uśmiechnąłem się pod nosem podchodząc do łóżeczka i zabierając na ręce dziewczynkę. Ta wcale nie przestała wylewac swoich łez. Pocałowałem dziewczynkę w czoło i podałem ją swojej dziewczynie która poprosiła nas byśmy wyszli, co tak uczyniliśmy.
-Niall, możemy pogadac? - spytał Harry podchodząc do mnie, kiwnąłem głową i odeszliśmy kilka kroków od uradowanych przyjaciół -Muszę ci coś powiedziec.
-Słucham. - odpowiedziałem uśmiechając się pod nosem
-Livia i ja...Hayley to moja córka. Nie twoja.
I nagle cały świat legł w gruzach. 

9 komentarzy:

  1. jak mogłaś tak skończyć? i że to już ostatni rozdział? będzie mi brakowało tego słodkiego Nialla i w ogóle opowiadania :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, nie, nie ! To nie mogło się tak skończyć, to Horana dziecko, ja to wiem. ! .
    Ogólnie blog zajebisty ! :D
    Uwielbiam Ciebie xx

    OdpowiedzUsuń
  3. -Livia i ja...Hayley to moja córka. Nie twoja. - I nagle cały świat legł w gruzach. - PRIMA APRILIS!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam to i takie ładne i nagle koniec.. wybucham śmiechem! hah! Ale nie serio nie możesz tego tak zostawić !

    OdpowiedzUsuń
  5. o nie, nie kochana! to nie może być koniec! nie w takim momencie! ja się domagam następnego rozdziału, który to wszystko wyjaśni!
    ogólnie rozdział świetny, ale czekam na kolejny!

    zapraszam do siebie :)
    http://dream-of-another-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. tak się skończyć nie może! to nie tak ! i jeszcze go biła a to nie jego wina, no dobra beka, nie powiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. NO CHYBA NIE.!!! CO TO MA BYĆ.!!!! TAK NIE MOŻE BYĆ.!!! No jasna kurwa mać.!!! O nie!!! Musi być ciąg dalszy i wyjaśnienie.!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Już koniec? :C Czemu w takim momencie? :C Fajnie sie czytało <3 Ogólnie jesteś w tym świetna ; *

    OdpowiedzUsuń
  9. JAK TY TO TAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ?! No świat mi się zawalił! Koniec? Już? Tak po prostu? Czekam na wyjaśnienia od ciebie, milordzie...

    OdpowiedzUsuń